- No ale
Amelia, błagam! Błagam! Błagam! Błagam! Przez miesiąc będę
sprzątała twój pokój, tylko zgódź się i idź tam ze mną!
Rodzice nie puszczą mnie samej, doskonale o tym wiesz, a jak na
złość muszą wyjechać w interesach! Wiesz, jak ważny to mecz? -
Od pół godziny wysłuchujesz tego typu i innych temu podobnych
jęków swojej czternastoletniej siostry, która jak widać po
dzielącej was różnicy wieku, wcale nie była planowanym
dzieckiem.
- Nie ma
mowy. - Nie masz pojęcia, jakim cudem możesz być spokrewniona z
kimś tak irytującym. Zupełnie nic was nie łączy. Może to
dlatego, że przez większość jej życia, widywałyście się
tylko kilka razy do roku? Obca jest wam, ta podobno cudowna,
siostrzana więź.
- Amelio
proszę cię. Zrób to jeśli nie dla Ani, dla mnie. Obiecaliśmy
jej z tatą ten mecz, niestety musimy jechać do Poznania, podpisać
umowę z kontrahentem. - Gdy do rozmowy dołącza mama, wiesz już, że jesteś bez szans.
- No już!
Przestańcie! Pójdę na ten pieprzony mecz! - Dopiero co wróciłaś
z rehabilitacji. Noga dokucza ci niesamowicie, na tyle mocno, że
musisz chodzić o kuli, której ostatnio w ogólnie nie używałaś,
choć wciąż powinnaś. Dodatkowo jesteś rozchwiana emocjonalnie, bo
dopóki nie zbliżałaś się do szpitali, mogłaś chociaż udawać,
że żaden wypadek nie miał miejsca, a ty po prostu masz urlop od
starego życia. Ten przesiąknięty cierpieniem budynek sprowadzał
cię jednak na ziemię i uosabiał wszystko przed czym uciekałaś.
-
Huuuuurrrraaaaaaaaaaaaa! - Wrzask Ani sprawił, że aż dzwoni
ci w uszach. Już teraz zaczęłaś żałować podjętej decyzji.
-Tylko się
pośpiesz! - Krzyczysz, po zakończeniu meczu, za znikającą gdzieś
w tłumie piętrzących się pod barierkami kibiców, siostrą. -
Jasneee... - mruczysz pod nosem, gdy dociera do ciebie, że
wyjdziecie stąd jako jedne z ostatnich, bo Ania nie przepuści
okazji, by zdobyć upragnione autografy. Opierasz się plecami o
bandy reklamowe w rogu boiska i znudzona zaczynasz bawić się
telefonem.
- Kogo ja tu
widzę. Nie wiedziałem, że Delecta ma takiego fajnego kibica. - Aż
podskakujesz, na dźwięk tego głosu. Doskonale pamiętasz jego
właściciela.
- Że co...?
Jak...? N-nie... To nie tak. - Dukasz, zupełnie jak nastolatka, podczas rozmowy ze swoim pierwszym zauroczeniem. Zażenowana ukrywasz twarz w dłoniach i
oddychasz głęboko, kilkukrotnie. - Nie wiedziałam, że jesteś
siatkarzem. - Przez cały mecz nie przyszło ci do głowy, by
przyjrzeć się temu, co działo się na boisku. Zupełnie cię to nie interesowało. Rumienisz się
delikatnie, nie bardzo wiedząc jak zachować się w takiej
sytuacji, gdy w głowie wciąż masz noc, poniekąd przecież
spędzoną z nim.
- Nie pytałaś.
- Wzrusza ramionami i przejeżdża dłonią po włosach, w których
wciąż lśnią kropelki potu. - To jak. Kibicujesz Chemikom?
- Komu? -
Pytasz zdezorientowana.
- Delekcie. -
Odpowiada nieco zniecierpliwiony.
- Oh no tak.
Przykro mi, ale nie. Jestem tu z siostrą. Dotychczas nie miałam
czasu interesować się sportem.
- A co ci ten
czas pochłaniało?
- Balet. -
Odpowiadasz i spuszczasz wzrok, bo pewna jesteś, że w twoich
oczach dostrzec można zdecydowanie o wiele więcej uczuć, niż
chcesz okazać.
- Jesteś
baletnicą? - Zdziwienie w jego głosie jest aż nad wyraz
słyszalne.
- Już nie. -
Przygryzasz wargę i wskazujesz na opartą obok ciebie, o barierkę,
kulę. -Ścięgno achillesa. - Odpowiadasz wciąż na niego nie
patrząc, czując na sobie jego pytające spojrzenie.
- Żadnej
nadziei?
- Żadnej.
- Przykro mi.
- Mi też. -
Odpowiadasz, wiedząc, że to co mówił jest szczere. W końcu i on
wie jak ważna jest sprawność fizyczna i zna to uczucie, gdy
mięśnie odmawiają współpracy, gdy umysł żąda o wiele więcej,
niż ciało jest w stanie z siebie dać.
- Mam zdjęcie
z Winiarskim! - Anka biegnie w twoim kierunku i zaczyna odstawiać
jakiś dziki taniec radości, a gdy spostrzega, że nie jesteś
sama, zamiera w pół kroku z „o cholera” na ustach i pokrywa
się szkarłatem. - To ten... Możemy już wracać do domu. - W
końcu staje u twojego boku i udaje, że jej tenisówki to niezwykle
interesujący obiekt obserwacji.
Na twe usta
wypływa cwany uśmiech.
- Andrzeju
poznaj moją siostrę Anię. - Zaczynasz, nie mogąc się
powstrzymać, by dalszą złośliwość zachować dla siebie. - Jak
widzisz jest niezwykle zapaloną fanką siatkarzy... ummm to znaczy
siatkówki. - Uśmiechasz się uroczo w stronę siostry, która
czerwieni się jeszcze bardziej, o ile to w ogóle możliwe.
- Miło mi cię
poznać. - Odpowiada Andrzej, uśmiechając się uroczo i wyciąga w jej kierunku rękę. Ania,
robiąc przy tym wielkie oczy, ujmuje ją delikatnie i mamrocze
ciche „mnie również”.
- Wiesz
Amelio, bo ja ten... zapomniałam, że mam do zrobienia projekt z
biologii. Naprawdę mogłybyśmy już wrócić do domu? - Pyta, i
patrzy na ciebie tak samo żałośnie, jak jeszcze kilka godzin
temu, gdy próbowała cię przekonać do pójścia na ten mecz.
- Właściwie
to właśnie miałam zapytać Andrzeja, czy nie wybrałby się z
nami na kawę. - Dyskretnie mrugasz okiem w stronę Andrzeja, mając
nadzieję, że zrozumie o co ci chodzi.
- Obawiam
się, że teraz nie dam rady. Muszę odwiedzić fizjoterapeutę,
aczkolwiek w najbliższej przyszłości zamierzam skorzystać z
twojego zaproszenia. - Posyła w wasza stronę uroczy uśmiech i z
„trzymajcie się!” oddala się w kierunku, jak mniemasz szatni.
- Dzięki
Amelia. Naprawdę. Wielkie. Dzięki. - Syczy Ania, gdy ty nie możesz
przestać się śmiać.
Nie przejmuj się, ładuj procę i na trzy-cztery-pięć:
bęc! - we wszystko co złe..."
Ah, ta siostrzana miłość, skąd ja to znam :D
OdpowiedzUsuńNo proszę, Amelka jednak dała się wyrwać na mecz, i bardzo dobrze!
Amelia odwdzięczyła się Ani za przymus pójścia z nią na mecz ;) Nie ma to jak siostrzana miłość ;) Ciekaw czy Andrzej kiedyś skorzysta z tego zaproszenia na kawę? Coś mi się zdaje że tak i to dość szybko ;)
OdpowiedzUsuńJaka ona wredna! Uwielbiam. <3
OdpowiedzUsuńHyhyhyhy... Szatański plan. :D
OdpowiedzUsuńTak bardzo strasznie mi jej żal, naprawdę...
Dobrze to znosi. Mimo wszystko.
OdpowiedzUsuńSiostrzana miłośc, jak ja to dobrze znam:P Andrzej na pewno skorzysta z zaproszenia Amelii, czuję to;)
OdpowiedzUsuńAndrzeju, milosci zycia mego, cudnie podkradasz sie do nic nie przypuszczajacej Amelki :D
OdpowiedzUsuńJestem na tak. Udało mi się w końcu nadrobić. Przede wszystkim uwielbiam pierwszą piosenkę. Teledysk idealnie pasuje do sytuacji Amelii... Uwielbiam tu Andrzeja. *.* Mam nadzieję że szybko spotkają się na obiecanej kawie.
OdpowiedzUsuńCóż mogę powiedzieć? Ania została załatwiona po mistrzowsku przez starszą siostrę. Teraz już nie będzie docinać Amelce, mam nadzieję.
Teraz już będę na bieżąco (nareszcie).
Buziaki, S. ;*
Mefir, smutno mi bez Ciebie już ;)
OdpowiedzUsuń/igła,